poniedziałek, 20 stycznia 2014

Goniąc króliczka

Pamiętam, jaka byłam podekscytowana, kiedy znalazłam pierwszy ślad Gabriela w internecie. To było chyba w 2010 roku, kiedy zaczęłam przeszukiwać różne strony w poszukiwaniu znajomych nazwisk.
Jego nazwisko pojawiło się na stronie familysearch.org https://familysearch.org/
/odnotowane przez Imigracyjną Policję w Antwerpii, w indeksie z lat 1840-1930 na stronie 3271. Nie było tam ani daty przybycia, ani daty "wybycia" z Antwerpii, tylko numer wpisu oraz data i miejsce urodzenia: Belayo Zerkoff(Rus.) 16.05.1873, czyli urodzony w Białej Cerkwi (Rosja).
Niestety, był to za duży rozrzut dat (1840-1930) -  mogłam brać pod uwagę jedynie lata po 1901 roku, kiedy Gabriel już gdzieś pracował  - żebym wyciągnęła z tego spisu jakieś konkretne wnioski dotyczące życia Gabriela, ale przy jego nazwisku małymi literkami było dopisane jeszcze drugie: Christina Campbell


Może to jego żona, Angielka? Ale dlaczego nie podróżuje pod nazwiskiem Thiessen, jeśli jest jego żoną? Dlaczego połączono ich nazwiska jeśli nie są małżeństwem? Po rozwinięciu tego rekordu znalazła się tam informacja, że wydarzenie dotyczy lat 1916-1930.
Na stronie 451 indeksu sytuacja była odwrotna: to Christine Campbell podróżowała z Gabrielem Thiessenem. Ich nazwiska połączył skrót, podobnie jak przy wpisie Gabriela, nie wiem co oznaczający - może żona/mąż?


 Z tego wpisu dowiedziałam się bardzo interesującej rzeczy: Christina urodziła się w Chefoo w Chinach, 26.09.1873 r.

 Były również sprzeczne informacje: po rozwinięciu  rekordu  z Gabrielem  wydarzenie dotyczy lat 1916-1930, a po rozwinięciu rekordu Christine wydarzenie miało miejsce w latach 1901-1915, czyli tak naprawdę nie wiadomo, w którym roku znaleźli się w Antwerpii. Można sądzić tylko, że już po roku 1911, kiedy byli z wizyta u rodziców Gabriela w Fastowie.

sobota, 11 stycznia 2014

Listy, listy, listy ...

Gabriel skończył naukę w gimnazjum w Białej Cerkwi w 1894 r.. Cytowany wcześniej list jego matki do Antoniny Giżyckiej, która mieszkała w tym czasie w Penzie, był z roku 1900. Czyli nie mamy żadnej informacji co Gabriel robił przez 6 lat, pomiędzy 1894-1900,  gdzie pracował, czy uczył się jeszcze gdzieś?
Te pytania są na razie bez odpowiedzi.

W następnych zachowanych listach Anny i Edwarda Thiessenów do Antoniny
z 1 listopada 1900 r. jest informacja:
 " Gabruś zawsze jeszcze mieszka w Londynie."

ale już rok później, 22 listopada 1901 r.:
" Gabrus często pisuje, on jest teraz pomocnikiem naczelnika tamozni, jest mu dobrze zdrów i wesuł, pracuje do 6.tej godziny od 9.tej ma 4ch kolegów, jeden Anglik, drugi Francuz, trzeci Niemiec, czwarty Rosijanin, zapisał się w dwuch czy czech Klubach, ma parę dom..[?] Francuzkich wktórych bywa, dla podtrzymania języka francuzkiego, aby nie zapomnieć tego, co się jeszcze zatrzemałow pamięci, niedawno pisał do Dziadunia poniemiecku i chociaż zdał, pisał nadspodziwanie z chińskiego języka, ale jeszcze bieże lekciję, ukłony wam przesyła serdeczne ..."

w liście z 4 kwietnia 1902 r.:
" Gabruś czesto pisuje, listy jego sa pełne humoru, dobrze mu jest, ma dużo znajomych wiec po godzinach zajęcia się, dosyc czas mu mile schodzi, czesto obiady proszone, to herbata proszona, jednem słowem, ma co lubi ..."

Czyli nie wiemy jeszcze gdzie dokładnie mieszka Gabriel po przeprowadzce z Londynu, ale przynajmniej wiem co robi - jest pomocnikiem naczelnika urzędu celnego.


W następnym zachowanym liście z 14 września 1904 roku Anna pisze do Kazania:
"Gabrus często pisuje i kazał Babuni rączki ucałować"

Babunia to Teofila Thiessen z d. Strzyżewska, matka Edwarda i Antoniny, która po śmierci męża, Johanna w maju 1904 r. zamieszkała na krótko w Kazaniu u syna Juliana - malarza i grafika, założyciela Kazańskiej Szkoły Malarstwa.

Z życzeniami świątecznymi w grudniu 1904 Anna i Edward przesyłaja również pozdrowienia od Gabriela i informację:
" Gabruś często pisuje, dobże mu jest, zawsze listy jego są dla nas miłemi ..."

W lutym 1905 r. ponownie przekazują Teofili:
" Gabrus zdrów jest i Babuni kazał ręcy ucałować.."

W sierpniu 1907 roku Thiessenowie  przenoszą się do Fastowa, ok. 40 km na północ od Białej Cerkwi:
" ...od miesiąca mieszkamy w Fastowie ponieważ od już kilku lat interes nasz źle bardzo szedł więc mosieliśmy dom sprzedać i co trochę jeszcze było towaru tośmy nawagę sprzedali żydom i wyjechaliśmy do Fastowa – bo tu są tańsze kwatery i drwa amy musim szukać gdzie taniej bo niemamy z czem hulać, w Białej Cerkwi owiele są droższe mieszkania, my wynajeliśmy 3 pokoiki z kuchnią i płacim 10 r miesięcznie- drwa tu sążeń kosztuje 22-24 a w Białej-Cer. kosztuja 38 r. życie tak samo kosztuje ale dobrze i te dwa przedmioty są tańsze – mieszkamy jak na wsi świeże powietrze mamy dosyć wkoło ogrodów i przytym domie gdzie mieszkamy również dosyć duży ogrud owocowy blizko wokzalu słyszymy ciągle gwizdki pociągów anawet i dzwonki słychać do nas daleko tylko od kościoła i miasta, ale ja się tak urządzam żeby tylko 2 razy w tydzień ten spacer odbywać."

Do Fastowa z rodzicami przeprowadziła się tylko córka Alida, ponieważ młodsza Marylka już w roku 1904, 17 sierpnia wyszła za mąż za Stanisława Winowskiego(lub Winoskiego). Zamieszkali w Jekaterynosławiu, ale Maryla w lutym 1905 roku przyjechała do rodziców bo - jak pisze Anna: "zatęskniła" i chyba jej pobyt przedłuzył się ponieważ 27 sierpnia 1905 r. urodził im się syn  - Mirosław, który został ochrzczony w kościele w Białej Cerkwi 4 września 1905 r. 
23 kwietnia 1908 roku Edward i Anna dzielą się z matką, Teofilą, która jest już pod opieką Antoniny w Tambowie, radosną wieścią, że:
 
"Od Palmowej niedzieli są już u nas Gabryelostwo jechali przez Czelabinsk bawili tydzień u Winoskich a ztamtąd jechali przez Moskwę i dlatego nie mogli zajechać aby się widzieć z Wami. Gabrus dobrze wygląda usposobienie zostało też same żywy wesuł, żona jego dosyć sympatyczna kobieta i przystojna słusznego wzrostu brunetka, ale bardzo mało rozumi po rusku a po polsku zupełnie nie rozumi z Edwardem po niemiecku rozmawia z Alidą po francuzku a z Gabrusiem po angielsku, ale ja z nią doskonale porozumiewamy się aprzytem Gabruś ciągle jej tłumaczy co my rozmawiamy."
"
"Gabrus od palmowej niedzieli jest już naszym gościem cieszym się i Bogu dziękujemy że nam pozwolił jego jeszcze zobaczyć nie wiele się zmienił i ten sam temperament został, dziś właśnie oboje pojechali do Kijowa, i kazał Babuni rączki ucałować, i kuzynów swych pozdrowić i ukłony przesłać jechali przez Moskwę więc niemógł zajechać bo to droga dogodniejsza..."
Czyli nowe wiadomości: Gabriel ożenił się, zapewne tam, gdzie pracował, żona była cudzoziemką.
 Skąd i dokąd jechali? Czy wizyta u rodziców była celem jego podróży, czy wstąpili do Fastowa w drodze na zachód? Może jechali do Anglii, do rodziny żony Gabriela? Co prawda w listach nie jest wspomniane, że była Angielką, ale tę informację zapamiętałam z przekazów rodzinnych, od mojej Mamy, która z kolei pamiętała, że Antonina (babcia mojej Mamy) mówiła to jako ciekawostkę rodzinną.

Edward i Anna mieszkali w Fastowie, opiekowali się sobą troskliwie, dotykały ich coraz częściej choroby, rzadko ktoś zajeżdżał do nich, prowadzili życie skromne i spokojne w towarzystwie niezamężnej Alidy. Korespondowali z rodziną i znajomymi, czekali na listy od Gabriela. 
12 stycznia 1911 roku obchodzili 39 rocznicę ślubu. W listopadzie 1911 jest ostatnia(zachowana) wzmianka o Gabrielu i właściwie pierwsza potwierdzona informacja, że Gabriel pracował w urzędzie celnym w Chinach:
 
"Gabrus często pisuje do nas i to nas uspokaja bo tam taka rewolucjija, że my po przyczytaniu gazety zawsze się przetrwożymy okropnie, ale Bóg miłosierny zachował od tej strasznej dżumy jak był w Charbinie i wyprowadził zdrowego do Sansingu to ufam i wieże że zachowa go i teraz od tych strasznych rewolucionistów –

I tak się musiało stać, modlitwy Anny widocznie przyniosły skutek, ponieważ Gabriel w Chinach przetrwał burze dziejowe, niestety w kolejnych zachowanych listach , które przechowała Antonina nie ma już o nim wzmianki.
Ostanie dwa listy są z czerwca i lipca 1913 roku, kiedy Anna i Edward z niecierpliwościa czekaja na dawno zapowiadany przyjazd Antoniny do Fastowa.


 


czwartek, 9 stycznia 2014

Gabriel cd.


Kiedy kilka lat temu zaczęłam interesować się rodzinną genealogią, jedna z pierwszych rzeczy,które zaczęłam robić było uporządkowanie - chyba mogę tak powiedzieć - setek zachowanych listów, które przywiozła ze sobą  wyjeżdżając z Rosji w 1920 roku, moja prababcia Antonina.
O korespondencji prababci będę kiedyś pisać oddzielnie, ale wśród tej zachowanej znalazło się 20 listów pisanych do niej przez brata i bratową - Edwarda i Annę Thiessenów w latach 1900 - 1913.

Musieli być bardzo zżyci, ponieważ mimo sporej różnicy wieku - Edward ur. 1842 lub 1848,  Antonina ur. 1861, czyli 15 do 19 lat, listy są bardzo serdeczne, nacechowane życzliwością, wzajemną troską i oczekiwaniem na nieliczne wizyty.

Korespondencja  miedzy rodzeństwem zaczyna się, kiedy  prababcia Antonina wyjeżdża z Białej Cerkwi z mężem i dziećmi, już po skończeniu przez Gabriela(syna Edwarda) gimnazjum i w związku z tym wiadomości o bratanku są już z okresu, kiedy zaczął swoje dorosłe życie poza rodzinnym miastem, a nawet krajem.

I właśnie informacje z listów Anny i Edwarda pobudziły moją ciekawość, kim jest ten Gabriel, którego tak rzuca po świecie i prawie w każdym liście jest wspominany przez rodziców.
Zaczęłam oczywiście od wpisania w google - niestety Thiessenów, różnego pochodzenia i różnych nacji jest mniej więcej tyle co Kowalskich w Polsce.
Ale są listy, to już jest jakieś zaczepienie.

19 kwietnia 1900 roku Anna pisze do Antoniny:




" Gabriel w tych dniach otrzymał list i pieniędzy na wyjazd do Londynu i jeśli tam zda z Angielskiego języka to wyjedzie do Chin, to jest wyszlą go, i tam ma być przy tamożni, ale czym, to on nie wi; gdyby nie skontraktowanie na 5 lat, toby nie było nic strasznego, ale Bóg miłosierny nie opuści go, beńdzie czuwać nad niem by mu się nie stała żadna kżywda, prawda droga Antosiu, że modlitwa Matki wiele może zrobić u Najwyższego, bo i kturaż z Matek nie doznała tego na swojem dziecku w czasie niebezpiecznej choroby? - otóż ufna jestem i wieżę w jego miłosierdzie i jestem spokojna - " 
I dalej:
"Gabrus jedzie przez Warszawę i Berlin..."

Jak do tego doszło?  Kto go wysłał do tego Londynu? Może był niespokojnym duchem i nie widział swojej przyszłości w małym rosyjskim miasteczku?

Tamożnia to urząd celny, czyli został celnikiem? Ale dlaczego Londyn a potem Chiny,  czyżby nie został celnikiem w Rosji?
Na razie na te pytania nie mam odpowiedzi.